czwartek, 30 maja 2013

kupka nieszczęścia...



Nic tylko wyć! Drugie podejście do sukienko-tuniki zakończone niepowodzeniem.

W zeszłym roku zrobiłam tę tunikę ale okazała się za wąska. Zrobiłam o rozmiar mniejszą, bo to bambus i miało się rozciągnąć.


Skończyło się na pruciu.

Jako, że z nóżką w górze nie radzę sobie z klawiaturą na kolanie, zabrałam się po raz kolejny za bambusa, tego samego.
Przymierzałam i było ok. dopóki nie zaczęłam wzoru przy dekolcie. 
Szlag mnie trafia, bo znowu muszę pruć a miałam już całą.
Trzecie podejście i ostatnie. Jak teraz nie wyjdzie, bambus wyląduje w śmietniku!

Moja kupka nieszczęścia - jeszcze przed pruciem


Nadal kuśtykam i nadal boli. A wczoraj jeszcze sobie poprawiłam gdy wyszłam na ogródek kliknąć parę fotek.






Dzięki, że jesteście takie cierpliwe. Ciągle za mną czekacie.
Buziaki Wam przesyłam!!!


piątek, 17 maja 2013

meandering vines shawl nr. 2



To już drugi szal tym wzorem. Pierwszy był ten rudzielec .
Tym razem ecri z połyskliwą niteczką. 
Włóczka Alize Saf  Tiftik - Super ince - Lux  500 m / 50 g , druty KP 4 .






Mam nadzieję, że właścicielka będzie zadowolona.

A teraz dzieje się coś czerwonego



Nadal kuśtykam. Opuchlizna prawie zeszła ale stopa wciąż boli. Jeszcze mam sińce tu i ówdzie.
Nie mam kiedy siedzieć z nóżką do góry.

                                                                                                                   pa, pa


piątek, 10 maja 2013

Agata nogą zamiata


Natknęłam się dzisiaj na swoją Panią doktor, która mnie niezwłocznie wysłała do szpitala.
Po trzech godzinach czekania zrobiono mi fotkę a po kolejnych dwóch opuściłam szpital.
Noga na szczęście nie jest złamana.
Trafiłam na przesympatycznego chirurga, któremu obiecałam, że nie będę chodzić, do kuśtykania używać kuli i trzymać nóżkę z amerykańska a w zamian On nie założy mi gipsu.
Udało się ale jestem wykończona. 
Dziś już nie pobuszuję po blogach.

 pa, pa


czwartek, 9 maja 2013

wielki falstart i... zamotka




Za szybko pochwaliłam się powrotem.
Zrobiło się pięknie za oknem i ruszyłam do ogrodu. Wcześniej nie było okazji doprowadzić ogródka do używalności po zimie. Przedwczoraj skończyłam wiosenne porządki a wczoraj skręciłam stopę na schodku przed własnym domem. Ból okropny! Na szczęście teraz już trochę lepiej. Altacet przynosi ulgę.

No dobra, koniec narzekania. Będę miała czas pobuszować  po blogach.

A dzisiaj mała rzecz, którą robiłam w podróży choć za dużo nie zrobiłam.
Naszyjna zamotka zrobiona z trzech oczek na drutach na okrągło. Nie dorobiłam się młynka ani laleczki więc robię na drutach. Brakuje jeszcze wykończenia tzn. skórzanej ozdoby - jeszcze się robi.




I jeszcze ktoś kogo dawno nie było;



Pochwaliłabym się jeszcze zakupami, które poczyniłam w trakcie mojej nieobecności ale sama mam strach ...więc chyba nie pokażę.




Witam serdecznie nowe obserwatorki i moje stałe bywalczynie,
dziękuję za każde miłe słowo i pozostawione komentarze...



piątek, 3 maja 2013

koniec dobrego - wracam!!!



Już najwyższy czas, nie sądzicie?
Nie mam żadnej nowej robótki ale mam kilka ładnych widoczków z naszej podróży po - ślubnej


widoczek z okna













 wdrapałam się na samą górę skoczni w Krpaczu






 pełna kultura w Czechach











 w Czechach słoneczko a u nas polska rzeczywistość


Moja kolekcja dzwonków powiększyła się o takie śliczności



Na koniec zostawiłam najlepsze. 
Nie pojechałam w góry tylko by odpocząć i się zrelaksować ale też i po to, by spotkać się z naszymi blogowymi koleżankami; Elą i Violą .
Urocze spotkanie o wiele, wiele za krótkie....
Fotki mam ale bez zgody nie mogę udostępnić ale wierzcie mi, że watro było zrobić tyle kilometrów.

I takie dostałam prezenty od dziewczyn;
dzwoneczki do mojej kolekcji


 a od Violi jeszcze moherek w pięknym pastelowo-seledynkowym kolorze



Bateryjki naładowane, najwyższy więc czas brać się do dziergania.