Zwariowanych dziesięć dni!
Nie było mnie na blogu. Nie było mnie w ogóle w sieci. Gościem byłam we własnym domu.
Dziękuję zatem teraz za przemiłe komentarze pod ostatnim postem.
Duuużo się działo; spotkania robótkowe, nauka i nauczanie, kawusia z dawno nie widzianą koleżanką...
A zaczęło się od robótkowej soboty z
dodgers . Dzięki Dorotce wreszcie zabrałam się za Semele...tak, tak, wreszcie...
Potem uczyłam kulek koralikowych a sama nauczyłam się wyplatania papierowej wikliny. I najmilsze - spotkania robótkowe i to aż dwa!
W poszukiwaniu potrzebnego moteczka wytachałam wszystkie i tym sposobem zrobiłam wielki porządek we włóczkach. Osobno ułożyłam bawełnę, osobno moherki i wełenki, sprzedałam akryle ale i tak wszystkie moteczki się nie pomieściły.
Było tak; (dwa pojemniki nie zmieściły się w kadrze, hihi i reklamówki)
a jest tak,
tylna ścianka
i przednia ścianka
i całą górę koralików.
A teraz tytułowa czapeczka, która mnie zauroczyła wyglądem i prostotą wykonania;
6 oczek francuza, 15 oczek prawych, 6 oczek francuza, 15 oczek prawych i 6 oczek francuza - 6 rzędów przerabiamy w 7 zamykamy te 15 oczek a w 8 rzędzie nabieramy po 15 oczek.
I gotowa czapeczka, w której wreszcie wyglądam jak człowiek
Jak tylko porobię zdjęcia to pokażę i szal i koraliki i wyplatanki.
Teraz zagoszczę u Intensywnie Kreatywnej i wreszcie zrobię swoje pierwsze skarpetki ale wcześniej pooglądam co u Was.
pa, pa
Marlena