sobota, 6 października 2012

przygoda z dzikami


W czwartek wybraliśmy się rowerkami do pobliskiego lasu na rekonesans.
W tym roku grzybków w moim rejonie jak na lekarstwo.  Na dodatek w lesie grasuje stado dzików.
Nie dość tego, w pobliżu domów rosną mirabelki ( glupki - po naszemu ) i stadko przychodziło latem na śliweczki. Nawet z psem na spacer strach było iść, tak blisko domów podchodziły.

Pogoda śliczna; słoneczko, cieplutko, w lesie sucho, rowerki i cisza dookoła.
Grzybków na palcach policzyć, znaczy  co 50 metrów grzybek. No ale miło było poszwędać się po lesie.
Mamy tam swoje ulubione drzewo, tam odpoczywamy i ładujemy bateryjki.


Super drzewo, prawda!


W pewnym momencie rozległ się jakiś hałas. Pomyślałam, że ktoś jeszcze oprócz nas chodzi po lesie.
Nagle mąż woła do mnie: zobacz dziki! i stoi sobie jakby nigdy nic, zadowolony. A mnie jakby skrzydła urosły i w te pędy, hop na drzewo. Mąż narobił hałasu i stado dzików ominąwszy nas, pobiegło dalej chyba ze 100 na godzinę. Dwie lochy, dziewięć czy dziesięć podrostków i tata-dzik.
Serce miałam w gardle a ten sobie stoi i zaśmiewa się ze mnie do łez. Byłam tak sparaliżowana, że nawet nie pomyślałam o aparacie. Zdjęć rodzinki nie mam niestety, za to jest to;


Potem nerwowo się rozglądałam i wzrokiem szukałam najpierw drzewa, na które mogłabym się wdrapać a potem  za grzybkami. Już nie spotkaliśmy tego dnia więcej dzików a ja i tak cały czas oglądałam się za ramię i byłam czujna. Bliżej nas (domu) jest fajny las mieszany, do którego chodzimy na kurki. W tym roku kurek nie ma, bo cały kawał lasu jest przeryty przez dziki.

Jeszcze kilka takich fajnych drzew, gdzie robimy sobie postój:


 tu jest jeszcze stoliczek na kawkę.





A grzybków było tylko tyle, marne trzy sznureczki:

 I takie wielkie, niewiemcoto;


Idę pobiegać po blogach, pa


51 komentarzy:

  1. Ja też bym umarła ze strachu- tym bardziej, że lochy z młodymi potrafią być agresywne :) ale byłaś dzielna, nie ma co :) u nas na granicy pomorskiego i zachodniopomorskiego grzybków było nawet nawet, sporo z mamą ususzyłyśmy- ale najbardziej to się uśmiałam, jak Mój został w domu sam i do suszenia grzybow użył malinowego i szarego kordonka :) p.s. drzewa macie superanckie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się bałam:) malinowy kordonek mówisz - to przynajmniej masz wesołe grzybki :)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  2. Dzik jest dziki , dzik jest zły ... jak śpiewa Piotr Fronczewski , też miałam przygodę z dzikami.Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto spotyka w lesie dzika.... no, ja tak miałam:)
      Pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  3. A ja mam 2 grzybki zasuszone :-) Znaczy 2 sztuki :-) Wstyd bo mieszkam w lesie. Ale co pójdę z dziećmi na grzyby, to je po prostu zjadamy :-)
    Super wycieczka :-)
    Kiedyś z małą córeczką jechałam rowerem przez las i spotkało mnie to co Ciebie :-) Duszę miałam na ramieniu - rozumiem Cię.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, ja mieszkam w Poznaniu i dla nas mieszczuchów jest to niecodzienna przygoda:)
      Kurcze, ja na Twoim miejscu bałabym się następnym razem iść sama z dzieckiem. Nie jest to miłe spotkanie:)
      Pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  4. Umarłabym ze strachu! I to pewnie byłaby ostatnia wycieczka do lasu...
    My mamy już trochę grzybów suszonych,bo moi rodzice to grzybiarze niesamowici :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam sporo grzybków z ubiegłego roku a ten rok jest kiepski i jeszcze te dziki:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
    2. A u nas w zeszłym roku nie było prawie wcale...W tym roku nadrabiamy.
      Ale był kiedyś rok że mieliśmy 6,5 kg suszonych grzybów ;)
      Miłego wieczoru :)

      Usuń
    3. My, bodajże dwa lata temu mieliśmy dwa, 3-litrowe słoje ususzonych grzybków. To był nasz rekord bez wyjeżdżania poza miasto:)
      M

      Usuń
  5. no to mialas przygodę, nie widziałam na żywo i nie marzę o tym, a drzewa super mój Mać byłby zachwycony nimi:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że drzewka się podobały, w czwartek idziemy już ostatni raz na grzybki i mm nadzieję, że już bez przygód:)
      Pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  6. Grzybobranie z przygodami:))) a drzewa są przepiękne:)) pozdrawiam Viola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię te drzewka i zawsze obowiązkowo przy nich się zatrzymujemy:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  7. Ale miałaś przygodę, wcale się nie dziwię, że rozglądałaś się za drzewem hihi!
    Piękny masz lasek, super drzewa! Ale bym poszła na grzybki...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Objeżdżamy rowerami kawałek lasu i wszędzie wyszukałam sobie odpowiednie drzewko, po którym mogłabym się szybko i bezboleśnie wspiąć, bo uciec bym nie zdołała:)
      A wiesz Ewuś, lasek zaczyna się w Poznaniu, leci koło Swarzędza i kończy przed lotniskiem w Kobylnicy pod Poznaniem. Całkiem spory kawałek a dalej Puszcza Zielonka:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  8. Cudowna przygoda a grzybki bajka u nas nie ma wogóle tz. w okół Szczecina.
    A przygod z baaaaaardzo dużym stadem dzików mieliuśmy rok temu wracaliśmy z lotniska w Berlinie i co by sobie skrócić drogę pod Szczecinem pojechaliśmy takimi polnymi drogami był taki leciutki zmierzch a tu za zakrętem dziczki sobie przez drogę przechodzą i były deczko zdegustowane co my tam robimy a warchlaki to raz w jedną stronę to w drugą tak,ze z 10 minut to trfało aż musieliśmy zatrąbić co by towarzystwo dało przejechać


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też fajna przygoda z dzikami ale byliście bardziej bezpieczni niż my, na tych swoich rowerkach:)
      Grzybków baaaardzo mało:)
      Pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  9. Piękne zdjęcia, uwielbiam las, ale nie potrafię tak fotografować. Grzybów faktycznie w tym roku niewiele, bo susza straszna. Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie dziki podchodzą w nocy pod sam dom i ryją w ziemi (mieszkam pod lasem) jednak nigdy ich jeszcze nie spotkałam:)) (na szczęście).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to rzeczywiście szczęście ale jak to możliwe, że ich jeszcze nie widziałaś:)
      Pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  11. Ale przygoda, tez bym miała pełne galoty, ojojoj !!! Najważniejsze, że jesteście cali i zdrowi. Też kiedys spotkałam dzika w lesie, ale był sam i na nasz widok uciekł w druga stronę.
    A grzybków, w porównaniu z moimi zbiorami, masz całą furę i śliczne :) Ja w tym roku na Wigilii będę wspominać zeszłoroczne przysmaki z grzybkami, bo jeść nie będziemy, nie mam co, no chyba, że jeszcze się wysypią.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz Joasiu będzie już ostatnia okazja po deszczach, bo zimno idzie:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  12. Na pewno adrenalinka skoczyła...dobrze,że tylko na strachu się skończyło!

    OdpowiedzUsuń
  13. No tak, wokół Poznania grzyby w tym roku jeszcze nie dopisały, ale nie rozstaję się z nadzieją. My zawsze jeździmy nieco dalej, pod Zbąszyń, gdzie prawie co roku zbieramy sporo maluszków (takie najbardziej lubię).

    Dzików nie spotkałam od lat, ale chodzą słuchy, że zwierzaki coraz mniej boją się miasta i ludzi, a przez to kręcą się w pobliżu osiedli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My chodzimy na Miłostowie, od Cmentarza do Bałtyckiej, od strony Gdyńskiej. A dziki przywędrowały spod Bogucina i Zieleńca i podchodziły na Warszawską pod Urząd Skarbowy. A tak dalej na grzyby to jeździmy do Tuczna. Jesienią na grzybki a latem na jagody i nad jeziorko:)
      Udało Ci się znaleźć dom dla kotków?
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
    2. Niestety, nikt się nie odezwał z chęcią przygarnięcia zwierząt :(

      Usuń
    3. W zaprzyjaźnionym sklepie zostaw wiadomość, może ktoś się skusi na kociaki:)

      Usuń
  14. Zdjęcia drzew są super.Ale spotkania takiej rodzinki na swojej drodze nie zazdroszczę.I oby nigdy więcej.....
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale będzie co wnukom opowiadać, jak już będą:)
      Pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  15. Fajna wyprawa i owocna w grzybki - u mnie ich też jak na lekarstwo a cichutko jeszcze liczę że szwagier coś podrzuci ;)
    O tylko tej przygody nie zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja liczę, że jak jeszcze raz pójdziemy to wreszcie coś będzie, byle nie dziki:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  16. Podobno dziki nie są w stanie spojrzeć w górę, więc uciekać przed nimi to tylko na drzewo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak też zrobiłam a mąż się zaśmiewał:) Potem i ja się śmiałam:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  17. Z dzikami jestem za pan brat!!!cały ogród jest zryty,tata założył elektrycznego pastucha i jakoś przetrwaliśmy lato .A teraz szaleją za płotem 8 sztuk i przed płotem jak kto chce:D Pozdrowionka serdeczne:DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, u Ciebie dziki na co dzień, ja miałam okazję pierwszy raz oko w oko:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  18. Może trzeba to zgłosić do jakiegoś pobliskiego koła myśliwskiego. Na pewno mają sposoby, żeby przeprowadzić je w inne miejsce. Albo... okres ochronny się skończy i ... ;) Przynajmniej miałyśmy okazję Cię zobaczyć!:-)))) Powodzenia na kolejnym grzybobraniu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludziska już zgłaszali i nawet gajowy z leśniczym się pokazali i jakoś nic dalej:)
      Za dużo tam mnie nie widać i dobrze, bo wiesz jak to na grzybkach, strój wygodnodresowy:) W piątek chyba już ostatni raz się wybierzemy, bo coraz zimniej a grzybków, jeśli nie ma, to już nie będzie:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
    2. Mój kolega z pracy jest myśliwym. Dowiem się, jak to załatwiają w naszym rejonie. Sądzę, że to bardzo poważna sprawa.

      Usuń
    3. Pytałam, sprawę naświetliłam i kolega mi powiedział, że można to zgłosić do Polskiego Związku Łowieckiego- obojętnie gdzie, a oni powinni sami poszukać odpowiedniej placówki i zareagować. Kolega mówił, że w naszym rejonie były takie przypadki i po prostu którejś nocy myśliwi urządzili polowanie. Nie muszą wcale zabić żadnego zwierzaczka, wystarczy, że je przestraszą. Teraz już skończył się okres ochronny, żołędzi jest bardzo dużo, więc dziki będą żerować na całego- myśliwi mają pole do popisu. Brutalne to, ale bezpieczeństwo ludzi jest ważniejsze. No i pytałam co robić, kiedy taka rodzinka nadchodzi - uciekać! W żadnym przypadku nie dotykać warchlaczków.

      Usuń
    4. Dziękuję Eluś! Teraz, gdy już nie ma mirabelek, to nie podchodzą już tak blisko domów. W większości koło mnie las mieszany, to i dziki będą harcować, bo żołędzi pełno. Jednak sezon grzybowy się kończy i ludzi w lesie nie będzie za dużo. Nie mniej jednak na Wszystkich świętych masa ludzi przewędruje przez las a wtedy oby nic się nie stało.
      Wejdę sobie w necie na stronę PZŁ i zorientuję się co i jak. Zgłoszę sprawę. Niech oni sami to załatwią bez udziału gajowego, skoro ten nie potrafił zareagować.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam,
      Marlena

      Usuń
  19. Oj, Marleno widać ze mąż bardzo odważny ja też miałem w lesie spotkanie i nie chciał bym drugi raz a locha z prosiętami jest bardzo niebezpieczna dobrze ze skończyło się strachem pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pietra miałam niesamowitego, szczęście, że pobiegły dalej. Pewnie były wystraszone równie mocno jak my:)
      Pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  20. Marleno, w tę sobotę też byłam w lesie za Obornikami i cały las był przeorany przez dziki. Miałam stracha, że na naszej drodze stanie jakieś stadko i nawet śmialiśmy się, że będzie trudno wspiąć się na sosny ;) ale na szczęście obyło się bez spotkania ;) Grzybków też było jak na lekarstwo ;)
    Ostatnio nie miałam czasu na komentowanie, więc dzisiaj nadrabiam zaległości :) Chusty wyszły Ci przepięknie!!! pamiętam jak jeszcze niedawno bałaś się je robić ;)
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że w moim lesie są takie fantastyczne drzewa, na które łatwo się wspiąć:)
      Dziękuję Beatko za pochwały i proszę, pamiętaj o mnie przy spotkaniu robótkowym:)
      Pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  21. Współczuję tych dzików,bałabym się do lasu wejść.A drzewka postojowe fajne,jakby stworzone do odpoczynku:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się bałam ale dałam się przekonać, no i stało się a może dałam się namówić by odwiedzić moje drzewa :)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń
  22. Ależ przygoda :)) Nie wiem, czy bym się bała, czy nie. Jeszcze nic takiego nie przeżyłam :)) Ale zdjęcia niesamowita, ileż ciekawych drzew w tym lesie :))) No i zjadłabym grzybków... u mnie nikt jeszcze w tym roku nie był... :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te pierwsze Aniu to moje ulubione. Bardzo lubię tam jeździć a jeszcze jak świeci słoneczko, to mogłabym siedzieć i siedzieć:)
      Podaj mi adres na maila, dostaniesz grzybków ale już ususzonych:)
      pozdrawiam, Marlena

      Usuń

Bardzo miło mi, że do mnie zaglądasz.....i cieszę się na każde, pozostawione słówko.
Dziękuję!