nie dosłownie ale do końca września.
Ale najpierw pragnę bardzo serdecznie podziękować za życzenia urodzinowe te na blogu, te przesłane drogą elektroniczną oraz standardową czyli kartkową.
Bardzo ale to bardzo dziękuję. Było mi bardzo miło i sprawiłyście mi kochane ogromną radość i przyjemność zwłaszcza, że siedziałam calutki dzień sama jak palec.
A więc do rzeczy:
Nosiło mnie przez cały tydzień jak synowa oświadczyła, że nie będzie się bronić bo; nie zdąży, nie ma tylu materiałów, za mało czasu i tak w ogóle to Ona nie chce się bronić. Żadne argumenty do mojej Marysi nie docierały. Po ślubie miała szybciutko skończyć bo... komputer i laptop zawsze pod ręką i cisza i spokój...
I co , i nic.
Nie namyślając się długo, zapakowałam wczoraj dzieciaki i pojechaliśmy w odwiedziny do rodziców.
Akurat byli wszyscy łącznie z bratem ( on z Wrocławia) i babcią.
Poskarżyłam na Marysię no i się zaczęło....ale najważniejsze, że będzie pisać.
Może i wyszłam na zołzę ale chciałam jak najlepiej. Szkoda tylu lat studiów dla głupiego licencjatu!
Może nie będzie się na mnie gniewać ale zrobiłam do dla Jej dobra. Może kiedyś zrozumie, że chciałam jak najlepiej i podziękuje.
Tak więc kochane moje, przez dwa tygodnie mnie nie będzie i trzymajcie bardzo mocno kciuki.
Koniec września to ostateczny termin na obronę.
pa, pa
Marlena
Rzeczywiście szkoda by było ! Trzymam mocno kciuki !!!
OdpowiedzUsuńzrozumie zrozumie, ja zaczęłam studia 2009 roku i też tydzien temu się obroniłam, i szkoduję, że tak późno się za to zabrałam, trzeba było od razu napisać i z głowy a nie rok czekania. Trzymam kciuki, uda się !
OdpowiedzUsuńBędę mocno trzymać kciuki :)))) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze zrobiłaś :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Powodzenia .
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki, będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
My w rodzinie mamy też takiego jednego delikwenta, którego trzeba było "rodzinnie" popychać dalej. Bo najpierw skończył licencjat, ale nie chciało mu się pisać pracy. W końcu wspólnymi siłami udało nam się go przekonać. Poszedł na magisterkę. I znów powstał problem w postaci pisania pracy i obrony. Pisze, będzie się bronić. Ale gdyby nie nasza interwencja, zwłaszcza Nestorki Rodu w osobie babci wyżej wymienionego, to by chyba nawet tego licencjatu nie skończył. Po prostu niektórym potrzebny jest nacisk najbliższych i tyle :)) Trzymam kciuki :))
OdpowiedzUsuńSynowa panikuje jak nic! Macie tak dobry kontakt,że będzie Ci wybaczone Marlenko!!!
OdpowiedzUsuńMagisterka nie jest taka straszna, trzeba tylko przysiąść.
OdpowiedzUsuńA już się wystraszyłam ,że całkiem znikasz:))Jak w słusznej sprawie to znikaj a ja z innymi trzymam kciuki:))Też mam takich co to kopa potrzebują,sama też tak mam ,w swoim czasie nie miał mnie kto kopnąć i do dzisiaj tego żałuję.
OdpowiedzUsuńMarlenko znam ten ból ,mam taki problem w domu ,ciężko jest jak nic :)zatrzymał się i nie rusza dalej a ja .........wierzę ,że będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńWracaj do nas kochana:))))
Trzymam kciuki!!! Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego z okazji urodzin Marlenko, spóźnione, ale szczere, z serca płynące:)
Pozdrawiam:)))
trzymam kciuki i czekam
OdpowiedzUsuńmam jeszcze małą niespodziankę dla Ciebie
Usuńhttp://www.ilmondoaquattrozampe.blogspot.it/2013/09/premii-premiinagrody-nagrody.html