Niczego wielkiego nie dokonałam. Ot, dwie otulinki na komórki, które zostaną podarowane na "Zajączka" i wypchane czekoladowymi jajeczkami. Prosto z drutków, jeszcze ciepłe.
Jedna fioletowa z ząbkami na górze i tunelem na sznureczki;
Sznureczki zrobiłam z 2 oczek metodą, którą zgapiłam od Gazeli.
Ozdobię gotową różyczką.
Druga zielona, zwykła, prosta z dziurkami do przeciągnięcia sznureczka;
Może znajdę jakiś fikuśny guziczek, co by nie była taka smutna, np. biedroneczkę.
Muszę dać sobie trochę czasu, by znów coś udziergać. Najpewniej do Świąt coś wymyślę.
Teraz odwiedzam Wasze blogi i się zachwycam!:)